Brama Indii




Jak większość turystów pierwszym miastem, które zobaczyliśmy było Delhi. To stolica Indii, miasto, które zamieszkuje 16 milionów ludzi! To tutaj nic nie podejrzewający turysta dosłownie ociera się o tlum z jego dusznością i chaosem. 

Zamówiliśmy nocleg w Mystique moments. Sama nazwa i kilka zdjęć, które pojawiły się na hostelbookers.com zapowiadało Indie pełne czaru i romantyzmu. Po wielu tygodniach stresów w Polsce miałam nadzieję, że będę mogła pierwszy raz w życiu iść gdzie chce i robić co chce. Zatem miała nas prowadzić intuicja, a ona błądzi, oj błądzi, kiedy wewnętrzny chaos  nakłada się na zewnętrzny. :)



Po długim marszu, podczas którego mijaliśmy mieszkaninę biedy z błyszczącymi pierścieniami, smutku z nieskrępowanym śmiechem, rezygnacji z determinacją niemalże instynktowną dopadło nas takie zmeczenie, jakiego jeszce nie znałam. Zmęczenie niemożliwością ogranięcia tej rzeczywistosci, wpisania jej w cokolwiek, skategoryzowania, zrozumienia. Co prawda oboje  byliśmy wobec tego wszystkiego w jakiś sposób, ale ustosunkowanie się do takiego swiata nie miało sensu. Odpadały kategorie, pierwsze warstwy mojej skorupy starych przywyczajeń były usuwane ze wszystkich stron. Zmęczenie i złość wylazły na zewnątrz i wygrzewały się w upalnym słońcu Idnii.


Dotarliśmy do Bramy Indii. Jak zdrowy rozsądek (jeszcze w tym momencie dosć żwawo operujący) zapowiadał, przez bramę będziemy mogli przejść. To takie symboliczne – pomyślałam. Zostawiam stare i zaczynam nowe, przejście przez bramę będzie początkiem tej podróży. Deptak prowadzący do masywnego łuku był szeroki i zachecający. Mijały nas riksze, samochody, ludzie i  krowy, a brama rosła wprost proporcjonalnie do rosnacego tłumu sprzedawców. Towarzyszyło nam poczucie ze na reszcie coś ma tutaj ręce i nogi, że będzie jakoś porządnie można zacząć tą podróż

Niestety przez tą bramę nie da się przejść, dostępu zabraniają strażnicy i łańcuch wokoło. Dotrało wtedy  do mnie, że Indie nie będą stały otworem, że jako turysta mogę obserwować z zewnątrz to, co się wydarza, ale nie jestem i nigdy nie będę tego częścią. Nie zostało nam nic innego jak obejsć ją dookoła szanując przywatność jej wnętrza. 




0 komentarze:

Post a Comment

Zapraszam wszystkich do zostawiania swoich komentarzy. Po zatwierdzeniu przeze mnie wasz post zostanie opublikowany. Dzieki! Edytka :)